Więc, jak to się stało,że zaczęłam malować...oj była do tego długa droga. Zaczynając od najmłodszych lat zawsze lubiłam "bazgrac" po ścianach, sukienkach mamy i meblach. Pewnego razu pomazałam ściany i mama na tym narysowała Smerfa, żeby Tata nie krzyczał na mnie :) W przedszkolu zawsze rysowałam najładniejsze laurki, a w podstawówce zawsze miałam 6 z plastyki. Dodatkowo brałam udział w różnych szkolnych konkursach, raz też w konkursie Poczty polskiej na zaprojektowanie znaczka z okazji dnia dziecka. Trzeba było wymyślec projekt w 3 wybranych kolorach, wysłałam moje zgłoszenie i dostałam wyróżnienie - zawsze coś :)
Po podstawówce trzeba było iśc do szkoły średniej. Planowałam iśc do szkoły plastycznej, ale ostatecznie wyszło to tak, że zabrakło mi 1 punktu, byłam pierwsza na liście rezerwowych i mimo to sie nie dostałam. Musiałam szybko zdecydować co robic i gdzie składać papiery. Koleżanka pokierowała mnie do pewnego liceum na profil administracyjno - ekonomiczny. Czyli dużo matmy, rachunkowość i liczby. Wszystko to co mnie nie pociągało, a z matmą było tak, aby na semestr wyszła trója. W chwilach relaksu i tęsknoty za plastyką zaczęłam malowac na zwykłych kartkach farbami wodnymi. Tak namalowałam może z 10 prac. Pochwaliłam się pani z biblioteki, a ta postanowiła zrobic mi małą wystawę. Byłam bardzo szczęśliwa, że wszyscy mogli ogladac moje prace i byłam z siebie taka dumna. Nawet udało mi się sprzedac dwie z nich i zarobic pierwsze pieniądze. Pani wicedyrektor powiedziała, że te prace będą pasowac do jej sypialni - urosłam po jej słowach :) Liceum jakoś przeżyłam, Zdałam maturę z polskiego, geografii i angielskiego, a matme omijałam szerokim łukiem.
Przyszedł czas na studia. Po złożeniu papierów w paru uczelniach czekałam na decyzję. Bardzo chciałam się dostać na architekturę wnetrz w mieście gdzie się urodziłam i mam swoich dziadków. Poświeciłam 3 dni żeby tam pojechać i wrócic. Okazało się jak na złośc, że nie utworzą tego kierunku z powodu braku środków od Ministerstwa Kultury i zapomnieli zmienić informacji o kierunkach w książeczce informacyjnej tej uczelni. Dobrze wiedzieć! Zdegustowana wróciłam do mojej miejscowości gdzie mieszkałam. Tam nie pozostało mi nic innego jak czekanie na wyniki z lokalnej uczelni na kierunku zarządzania, czyli znowu matma i liczby :/ Naszczęscie lub nie dostałam się i tak znowu przystałam przy ekonomi.
c.d........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz